
Nabici w WIBOR
czyli jak złotówkowicze stali się frankowiczami
Gnębione przez lata tabuny bezdomnych zmuszone sytuacją rynkową do zaciągania kredytów na „własny” dach nad głową, teraz ją dumnie podnoszą i upominają się o swoje prawa. Kredytobiorcy złotowi wzbogaceni doświadczeniami frankowiczów w bojach z bankami mają dużą szansę tę walkę również
wygrać z powodów, których zbyt długo i daleko szukać nie trzeba.
Spojrzenie obiektywne
Stara rzymska maksyma głosi, że produkt bez ceny nie jest produktem na sprzedaż. Czym różni się zwykły spożywczak od oddziału banku?
Mamieni atrakcyjną ceną, która w rozumieniu bankowym oznacza niskie oprocentowanie, decydujemy się na zawarcie umowy kredytu. W tym momencie możemy wyliczyć koszty znając całkowitą kwotę do zapłaty, czyli najprościej rzecz ujmując cenę tego bankowego produktu. Problem w tym, że nijak ma się ona do faktycznej ceny jaką rzeczywiście przychodzi w praktyce zapłacić. Co robimy w sklepie jeżeli cena przy kasie okaże się wyższa niż na półce sklepowej? Żądamy ceny, która była na półce i raczej sprzedawca nie będzie zbyt długo dyskutować nad tym po jakiej cenie ma nam ten towar sprzedać, a jeżeli nie chce go sprzedać to przecież nie powinien go wystawiać.
Kontrola abstrakcyjna
Wyobraźmy sobie, że idziemy do takiego spożywczaka, oglądamy, macamy, czytamy etykiety, wrzucamy produkty do koszyka i przechodzimy przez kasę. Tam poznajemy jedynie cenę deklaratoryjną, szacunkową, orientacyjną – do wyboru jak kto woli, a dopiero po konsumpcji sprzedawca przedstawia nam rachunek z rzeczywistą kwotą do zapłaty. Wprawdzie dla upartych wystarczą dwa place aby produkt zwrócić, jednak nie o takie zasady współżycia społecznego przecież chodzi.
Na tym przykładzie dobrze widać jak propaganda bankowa wypaczyła nasze postrzeganie rzeczywistości i w przypadku banków jeszcze tolerujemy niedopuszczalne praktyki, bo czym jest poznanie faktycznej nominalnej ceny kredytu dopiero po jego spłacie. Nawet, jeżeli spłacamy wszystko w terminie, nie mamy najmniejszych szans dowiedzieć się ile faktycznie będzie nas ten produkt kosztować. Tak to na razie działa.
Źródło problemu
Czy w takim razie wszystkie umowy kredytów złotowych są nieważne podobnie jak umowy, które banki zgotowały frankowiczom? Tutaj złotówkowicze zostali przez banki potraktowani łagodniej i te umowy można jeszcze „uratować”, jednak to co nadal nie pozwala spać po nocach to WIBOR.
Czym jest więc ten WIBOR? To oprocentowanie po jakim banki są skłonne pożyczyć sobie wzajemnie, a raczej jakie są ich oczekiwania w tym zakresie na pewien czas. Nie odnosi się do rzeczywistych transakcji, a jedynie do pustych deklaracji co rodzi pole do nadużyć. Wynika to z tego, że banki pożyczając poprzez lokaty, rachunki oszczędnościowe..., jednym słowem przyjmując od nas środki, faktycznie pożyczają na całkiem inny procent i nie jest tajemnicą, że ten procent jest zdecydowanie niższy dla nas pożyczkodawców niż WIBOR. Zdrowy rozsądek podpowiada zatem, że po co banki mają same brać pożyczkę drożej jak mogą taniej (?), więc w WIBOR-rze mało jest obiektywnej prawdy! Znów mamy do czynienia z tabelami kursowymi jednostronnie i arbitralnie ustalanymi na podstawie decyzji banku i niczym nie ograniczonym, nieskończonym ryzykiem. Czy doradca przedstawił symulację wpływu oprocentowania, np 20% na wysokość raty kapitałowo-odsetkowej w długoletnim kredycie? Nawet nie są to hipotetycznie możliwe scenariusze, ale fakty z przeszłości i nie ma to znaczenia jaki(e) to bank(i). Również trudniej zapanować nad inflacją, kiedy w umownym okresie zmienne oprocentowanie jeszcze mocniej "bodźcuje" rynek.
Rozwiązanie na dziś
Aby to wszystko naprostować potrzebna jest kolejna gruntowna i fundamentalna przebudowa branży, jednak jej szczegóły nie są tematem tego krótkiego artykułu. Póki co kredytobiorcy złotowi mogą jedynie podobnie jak frankowicze udać się do Sądów i dochodzić swoich praw. Wykreślenie WIBOR-u z umów jest jak najbardziej możliwe.
Na koniec znów warto zwrócić uwagę, że w okresie taniejącego kredytu i rosnących cen nieruchomości najłatwiej „przyodziać” w toksyczny produkt bankowy. Ponieważ historia kołem się toczy, więc i kredytobiorcy złotowi choć po części mogą niestety doświadczyć tego co kiedyś frankowicze. Jak widać banki na razie nie oszczędzą nikogo, w tym również tych pamiętających czasy "szkolnej kasy oszczędności". Zatem złotówkowiczu nie czekaj nim Bank sam wyliczy Tobie ratę wyrównującą i zacznij działać już teraz.