
Dozwolona niepubliczna pomoc frankowiczom
czyli nie tylko o kredytach indeksowanych i denominowanych
Kim jest frankowicz?
Frankowicz to osoba, która zawarła z bankiem umowę o kredyt denominowany lub indeksowany kursem. Przeważnie na zakup nieruchomości, ale cel może być inny z dolnej hierarchii potrzeb. W umowach najczęściej
przewija się frank szwajcarski (CHF), ale równie dobrze może być to dolar amerykański (USD) lub cokolwiek innego, byle wyglądało na bezpieczne i zwierało znane elementy PLN.
Czym jest kredyt?
Czytelnicy, którzy znają naszą stronę rozumieją różnicę między kredytem a pożyczką. Niestety nadal na rynku funkcjonuje pożyczka refinansowa. Wygląda jednak, że alegoryczne określenia mogą być zbyt trudne do zrozumienia. Należy więc skorzystać z ukrytego znaczenia i powiedzieć wprost, pożyczka refinansowa to kredyt. Niestety jest jeszcze coś gorszego niż sam kredyt, to kredyt indeksowany lub denominowany.
Kim jest bankowiec?
Bankowiec to mądra osoba, która woli długie kredyty z zabezpieczeniem niż krótkie pożyczki bez zabezpieczenia. Świetnie zna różne piramidy, w szczególności piramidę potrzeb Maslowa. Lubi pomagać finansując gospodarkę, bo ma potrzeby samorealizacji. Wspiera kredytem w osiągnięciu nieosiągalnych celów liczną grupę konsumentów z potrzebami niższego rzędu, czym zyskuje szacunek i uznanie. Rozumie, że kredyt powinien być nisko oprocentowany, lokata wysoko. To gwarantuje dotarcie z pomocą do najbardziej potrzebujących. Dla każdego ma prezent niespodziankę dostosowany do jego potrzeb, który odmieni życie oraz zapewni wspaniałe wakacje kredytowe. Wymieniać można długo...
Aby jednak nie zanudzać czytelnika szczegółami o „technicznych” aspektach (jest wiele publikacji nt produktów) w artykule krótko i rzeczowo piszemy, dlaczego wszystkie umowy frankowiczów powinny zostać uznane za nieważne i dlaczego tak się nadal nie dzieje, a słowo „frankowicz” nabierze nowego znaczenia.
Jak słuchać by usłyszeć, jak widzieć by zobaczyć
Używając prostego obrazu i języka, rzeczywistość wygląda tak:
Bezdomni frankowicze (konsumenci słabiej sytuowani) zawarli umowy kredytowe na konkretną żywność (podstawa piramidy potrzeb), dzięki czemu koszt ich obiadu zależy od ceny kilograma ziemniaków u rolnika na targu w Sulejówku (umowna waloryzacja). Bankowiec twierdzi, że rolnik musi posiadać ziemniaki (kredyt walutowy), więc kupuje je sam u siebie, a jak brakuje to u innych rolników, by nakarmić tych co nie mogą jeść ryżu.
Ziemniaki stają się pożądanym towarem, bo jeść trzeba. Uboga dieta powoduje opuchliznę głodową (wyznacza trend). Brzuch coraz bardziej nadęty, ale ciągle w nim burczy. Każda klęska nieurodzaju (kryzysy) również wpływa na ich cenę (bezpieczna waluta). Tym co się nie podoba umowna cena ziemniaka u rolnika (tabele kursowe banku) pozwala się spłacać kredyt bezpośrednio ziemniakiem (ustawa „antyspreadowa”).
Rolnicy się cieszą, że frankowicze sami zbierają ziemniaki (prawo popytu i podaży). Frankowicz cieszy się z coraz większego wynagrodzenia (procentowy spread), ale w brzuchu jeszcze bardziej burczy (siła nabywcza).
Na koniec okazuje się, że nie ma wolnego rynku (nieograniczone ryzyko) ziemniaka na targu w Sulejówku, bo wszyscy rolnicy w gminie dzierżawią pola od jednego właściciela (Bank Centralny Szwajcarii), który dyktuje ceny (interwencyjny skup i sprzedaż).
Rolnicy dostarczają tyle ziemniaków na ile mają mocy produkcyjnych (liczba podpisanych umów), zbyt dużo nawozów zniszczy uprawy (regulacje) i nie podniesie efektywności, a cały Sulejówek już obsadzony ziemniakami. Powiat trudno przekształcić w jedno wielkie pole uprawne ziemniaka (koncentracja), a rolnicy z sąsiedniej gminy uprawiają ryż (konkurencja).
Wydzierżawiający pola denerwuje się, że uprawa wyłącznie ziemniaka wyjałowi glebę, ale nic nie może zrobić. Nawet kupując ryż nie nakarmi frankowicza. Nie można już podażą zaspokajać popytu na ziemniaka (czarny czwartek – uwolnienie ceny).
Frankowiczom ziemniaki się przejadły, więc tylko jak będą mogli (odfrankowienie) to chętnie skosztują ryżu (kredyt złotowy). Frankowicze, których stać na wolność wyboru (uznanie umowy za nieważną) muszą kupić droższy ryż lub droższe ziemniaki na obiad. Nie inaczej jest w innych gminach. W tym miejscu historia zatacza koło.
Niesłyszalna i niewidzialna afera
Podstawowe cechy piramidy finansowej:
- dobry kamuflaż
- realne korzyści dla jej twórcy
- pozorne korzyści dla jej uczestników
- konieczność ciągłego pozyskiwania nowych uczestników
Piramid jest wiele, a największa niedaleko. Po co podróżować, aż do Argentyny. Przedstawiamy piramidę w systemie szwajcarskim tj, składki na tani kredyt płacone po jego otrzymaniu i dodatkowa kara w postaci wyższych składek za brak nowych uczestników ;-)
Afery nie widać i nie słychać, bo w tym systemie musi być jednak sprzedaż lub jak kto woli konsumpcja, a nacisk przymusu ekonomicznego gdzieś stale umyka.
Za wprowadzenie i przerwanie tego "cudu" inżynierii finansowej z dwubiegunową presją na popyt i podaż frankowicze płacą najwięcej.
Drogi czytelniku zanim podniesiesz głos i wyjdziesz na ulice (delegalizacja sektora), pomyśl. Gdzie jest twoja lodówka, w której trzymasz żywność i co będziesz jadł? Nie obawiaj się wzrostów cen żywności, to finansowanie gospodarki. Nie chcesz przecież kolejnego kryzysu. Bankowcom zależy też na tym, aby lodówka nie była pusta. Bankowcy prawdę mówią, tylko jak ona wygląda naprawdę.
Czwarty wymiar
Należy podkreślić, że w świecie finansów panują inne zasady i postrzeganie rzeczywistości. Na naszym targu w Sulejówku pracowity rolnik produkujący żywność nazywany jest spekulantem, a dietetyk dbający o zdrowe odżywianie nazywany doradcą. Jego (po) sprzedażowe propozycje skapitalizowania zwaloryzowanego kapitału, są produktem dostosowanym do potrzeb zróżnicowanej diety.
Jedzący ziemniaka śmieje się z tego co je ryż, jedzący ryż śmieje się z tego co je ziemniaka, a bankowiec śmieje się z tych wszystkich "frankowiczów". W kapitalizmie kapitał musi się zgadzać. Jedni mają plus, drudzy minus, a saldo wynosi zero na koncie.
Osiąganie szczytu piramidy potrzeb z pomocą sektora bankowego daje zawsze minus. Świadomość jak ten sektor działa pozwala wyjść na plus. Postępu nie ma żadnego, bo dług jest zawsze zerem. Dostępny czas na naukę właśnie się skończył i następuje wymiana pokoleń ;-)
Frankowicze walczą zaciekle, bo poznali prawdziwą cenę wolności wyboru. Lepiej, aby im się to udało! Może następne pokolenie nie będzie zmuszone tej ceny wolności znowu skredytować.
Artykuł w hołdzie „donkiszotom” przecierającym szlaki. Trzymamy kciuki, aby stąpali mocno po ziemi i stali się pionierami. Grawitacja jest z wami w tej podróży, a ona nadaje kierunek (stały trend) w tym wymiarze.